Afganistan, wołanie o pomoc byłych współpracowników zapomnianych przez włoski transport powietrzny

Po przybyciu talibów na czele Afganistanu wiele krajów, w tym Włochy, zorganizowało transport lotniczy w celu ewakuacji współobywateli i kolaborantów, którzy właśnie dlatego, że byli kolaborantami, znaleźli się na czarnych listach nowych władców

AFGANISTAN, ZAPOMNIANI LUDZIE WŁOSKIEGO RZĄDU LOTNICZEGO

„Jeśli mamy tu zostać, niech nam powiedzą. To czekanie jest okrutne, bo ryzykujemy życiem”.

To Abdul-Rahman, jeden z setek byłych współpracowników znajdujących się na listach priorytetowych ewakuacji, które Włochy zobowiązały się usunąć lotami humanitarnymi.

Transport powietrzny trwał do 30 sierpnia, dnia, w którym talibowie przejęli władzę: potem loty zostały przerwane i teraz wiele osób żyje z zapartym tchem.

Organizacja pozarządowa, w której pracowałem, wciąż dostarcza mi informacji i zapewnień”, kontynuuje mężczyzna, mieszkaniec Dżalalabadu, „ale wiem, że to rząd musi organizować te loty. Muszą podjąć decyzję.

Jego nazwisko jest fikcyjne, ponieważ mówienie do międzynarodowych mediów z własną tożsamością oznacza zaalarmowanie talibów, którzy już „mają listy z nazwiskami ludzi takich jak ja, którzy pracowali z Zachodem lub NATO, albo wykonują zawody uważane za „niebezpieczne”, takich jak dziennikarze czy aktywiści”.

Abdul-Rahman, który mieszka w Dżalalabad z żoną i czwórką dzieci, mówi o „listach” sporządzonych przez milicjantów, którzy wykorzystują portale społecznościowe i internet, ale także ustnie do identyfikacji tych osób

„Utworzyli grupę zadaniową” – ironizuje. „Sytuacja tutaj się pogarsza, żyję w strachu, że zabiorą mnie talibowie.

Nie pozwalam nawet chłopcom chodzić do szkoły – siedmiolatka, która miała w tym roku zacząć szkołę podstawową, jak wiadomo, jest zabroniona – bo ulice są niebezpieczne.

Mój brat uczy moje dzieci i swoje dzieci w domu, najstarszy ma 15 lat.

Abdul-Rahman donosi, że „każdego dnia w mieście krążą pogłoski o odnalezieniu ciał”.

Według byłego współpracownika są to martwe osoby w swoich domach lub w alejkach, głównie mężczyźni, „ale są też kobiety”, kontynuuje Abdul-Rahman.

Wiemy jednak, że są to gwałtowne zgony.

Wiadomość ta jest również trudna do potwierdzenia, ponieważ w Afganistanie, odkąd ugrupowanie islamistyczne doszło do władzy, większość dziennikarzy przestała wykonywać swoją pracę.

Najnowszy raport Human Rights Watch potępia „poważne ograniczenia wolności wypowiedzi” nałożone niedawno przez nowy rząd, który przygotował vademecum dla reporterów: treści „sprzeczne z islamem”, „obraźliwe dla członków instytucji” lub że „zniekształca rzeczywistość” jest zabronione.

Oprócz cenzury problemem są jednak aresztowania i przemoc, co potwierdza inne fikcyjne nazwisko Uqaab, który do sierpnia pracował w lokalnej telewizji: „Gdybym wykonał swoją pracę, zaryzykowałbym życie”, mówi.

Wspomina też o zabójstwie kilka dni temu Sayeda Maroofa Sadata, byłego rzecznika Ministerstwa Rozwoju Wsi w poprzednim rządzie i znanego reportera, piątej osoby, która straciła życie od sierpnia.

Reporter był zamieszany w atak, w który obwiniono milicjantów Państwa Islamskiego w Chorasan (Isis-K), bojówki dżihadystycznej antagonistycznej wobec talibów.

Airlift chciał: „Chciałbym wyjechać, ale nie wiem, jak to zrobić”, kontynuuje Uqaab, który, nie pracując dla organizacji międzynarodowych, nie jest uprawniony do umieszczenia na lotach humanitarnych organizowanych przez inne kraje

„Chciałbym pojechać do Pakistanu, ale podróż jest ryzykowna, a granice są zamknięte” – mówi.

„Poprosiłem o pomoc międzynarodową organizację dziennikarzy: powiedzieli mi, że nic nie mogą zrobić i że otrzymali ponad 3,000 podobnych do mnie próśb”.

„To trzecie mieszkanie, które zmieniłem od czasu przejęcia władzy przez talibów”, mówi Uzma, teraz bezrobotny, który wyjaśnia: „Miesięczny czynsz może kosztować sto dolarów.

To ponad 9,000 Afgańczyków w kraju, w którym jeszcze zanim grupa rebeliantów doszła do władzy, pracownik państwowy zarabiał około 5,000 Afgańczyków miesięcznie.

Aby dowiedzieć się więcej:

Afganistan, ekstremalne wyzwania opowiedziane przez pielęgniarki

Koordynator ds. sytuacji kryzysowych, medyczny w Kabulu: „Nagły wypadek nie jest w Afganistanie, aby osądzać”

Źródło artykułu:

Dire Agencja

Może Ci się spodobać