Epidemia wirusa Ebola: Brytyjska pielęgniarka wraca, aby pomóc po wyleczeniu

Brytyjska pielęgniarka, która wróciła do Sierra Leone po wyzdrowieniu z Eboli, powiedziała BBC, że jest „sfrustrowana” „żałośnie powolną” międzynarodową reakcją na wybuch epidemii. William Pooley wraca do centrum kryzysu, lecząc pacjentów w stolicy Freetown

Jest ósma rano i kolejka wyglądających na zdesperowanych ludzi stoi przed bramą szpitala Connaught we Freetown.
18-łóżkowy oddział izolacyjny Eboli, prowadzony przez brytyjską firmę King's Sierra Leone Partnership, działa już od trzech miesięcy.
Ale łóżko zwolniło się z dnia na dzień po śmierci innego pacjenta, mężczyzny po trzydziestce. Jeden wchodzi, drugi wychodzi, a lekarzem decydującym, kto pierwszy dostanie łóżko, jest brytyjska pielęgniarka Will Pooley.
W niedawno postawionym białym namiocie projekcyjnym leżą cztery osoby. Pacjenci są oceniani, a następnie umieszczani w namiocie, jeśli podejrzewa się u nich ebolę.

Poczekaj na łóżko
Wszyscy czterej pacjenci wyglądają na wychudzonych i przerażonych. Jedna kobieta leży na podłodze i wymiotuje. Ledwo trzyma oczy otwarte. Jednak dziś rano to ona jest „szczęśliwą”, która dostanie łóżko. Wielu takich jak ona zmarło na podłodze tego namiotu, zanim zwolniło się miejsce.
Pozostali będą musieli poczekać. Nikt nie wie, jak długo i czy będą jeszcze żyli, gdy zwolni się następne łóżko.
To jest kryzys, do którego Will postanowił wrócić.
„Naprawdę dobrze jest wrócić. Nigdy nie zamierzałem opuszczać Sierra Leone. Nie chciałem jechać, więc powrót wydaje mi się, że wróciłem tam, gdzie powinienem być. Czuję, że wykonuję wartościową pracę… Jestem pielęgniarką i właśnie tam potrzebują pielęgniarek”.

Zarażony
Minęły prawie trzy miesiące od dnia, w którym Will dowiedział się, że został zarażony ebolą, kiedy pracował w rządowym ośrodku leczenia w Kenema, 300 km (186 mil) od stolicy.
Przyjechał do Sierra Leone, aby pracować w hospicjum we Freetown, ale kiedy ebola zaczęła niszczyć wschodnią część kraju, udał się prosto do epicentrum, aby spróbować pomóc.
Jego zespół był przeciążony i zachorował w ciągu kilku tygodni od przybycia. Mówi, że nadal nie wie, jak się zaraził.
„Naprawdę trudno powiedzieć. Wielu pracowników służby zdrowia, z którymi rozmawiałem, którzy zachorowali, mówi, że nie wiesz, kiedy popełniłeś błąd lub czy coś się wydarzyło, lub czy doszło do narażenia z innej drogi, na przykład poza szpitalem.
„Wyobrażam sobie, że byłoby to na terenie szpitala.
„Spodziewam się, że nie stało się to, kiedy miałem na sobie środki ochrony osobistej sprzęt. Wygląda na to, że wielu pracowników służby zdrowia zaraża się poza obszarami izolacji, w okolicach. Ale jeśli chodzi o mnie, nie mogę tego określić.

Immunitet
Will został przewieziony z powrotem do Wielkiej Brytanii samolotem RAF 24 sierpnia i przewieziony do Royal Free Hospital, gdzie lekarze potraktowali go eksperymentalnym lekiem ZMapp.
„Bałem się, zwłaszcza w samolocie, kiedy zacząłem się źle czuć. Nie miałem doświadczenia z pacjentami z Ebolą w przyzwoitych warunkach opieki.
„Pacjenci, którymi opiekowałem się w Kenema, umrą, naprawdę nieprzyjemnie, i niewiele można zrobić, aby powstrzymać ich cierpienie. Więc będą strasznie cierpieć przed śmiercią.
„Miałem do czynienia z mniej makabryczną sytuacją, ponieważ wiedziałem, że gdyby potoczyło się to w najgorszy sposób, nadal nie cierpiałbym tak, jak pacjenci tutaj”.
Ale po leczeniu w Wielkiej Brytanii Will mówi, że czuje się znacznie bezpieczniej, wracając, aby kontynuować walkę z ebolą, ponieważ wierzy, że zbudował pewną odporność na wirusa po tym, jak raz skutecznie z nim walczył.
„Nie powiedziano mi, że mam zagwarantowaną odporność, ponieważ nikt nie wie tego na pewno. Ale naukowy konsensus sugeruje, że prawdopodobnie jestem w dużym stopniu objęty ochroną. ”

Wyrzutek społeczny
Will nie jest jedynym, który w pełni wykorzystuje swój potencjalny immunitet. Pielęgniarka stażystka Bilkisu Alfleda, lat 23, również rozpoczęła pracę w szpitalu Connaught po leczeniu i wypisaniu z oddziału izolacyjnego Eboli w sierpniu.
W wyniku eboli straciła 17 członków swojej rodziny, w tym ojca i braci. Następnie została wyrzucona z domu rodzinnego, ponieważ społeczność się jej bała.
„Kiedy idę do domu, nie mam z kim porozmawiać, nawet moi przyjaciele mnie ignorują. Ale kiedy przychodzę do szpitala, czuję się kochana. Czuję, że należę” – mówi.
Mówi, że praca z innym ocalałym dodaje jej odwagi, by żyć dalej, mimo że jest wyrzutkiem społecznym.
„Przybycie Willa po prostu mnie zainspirowało, ponieważ jeśli Will chce przyjechać i pracować dla moich rodaków z Sierra Leone, dlaczego ja miałbym nie przyjść? Pracujemy jako zespół, czujemy się wszyscy braćmi i siostrami”.

'Zamierzać umrzeć'
Śmiertelność w Sierra Leone gwałtownie wzrosła od czasu wyjazdu Willa w sierpniu, szczególnie w stolicy i jej okolicach.
Łącznie w kraju zarażonych zostało 5,586 osób, 1,187 zmarło, a liczba przypadków nadal gwałtownie rośnie na niektórych obszarach.
„Widzenie, jaka jest sytuacja w kraju, jest trudne. Na oddziale izolacyjnym widzimy, jak wiele osób umiera, a łóżka ani na chwilę nie są puste” — mówi Will.
„Więc wracając, trudno jest zobaczyć, że te same rzeczy, które widziałem kilka miesięcy temu [w Kenema], dzieją się teraz w stolicy.
„Temu wszystkiemu można było zapobiec. Mamy już wiele miesięcy za sobą. Wiele odpowiedzi było po prostu żałośnie powolne.
„Nigdy nie musiało być tak źle, jak jest i nadal będzie trwać, a wielu ludzi nadal będzie umierać, kiedy – gdyby reakcja była lepsza – lub gdyby teraz reakcja została przyspieszona, można by zapobiec śmierci.

Czytaj więcej

Może Ci się spodobać