Czy jesteś wyczerpanym ratownikiem?

Zdemoralizowany własną pracą i „nie jest już dumny z noszenia munduru”. Tak doświadczony NHS sanitariusz w Walii opisuje swoje odczucia dotyczące pracy. W otwartym rozdzierającym serce liście wyraża cały swój smutek i to, jak bardzo jest wyczerpany.

„Byłem członkiem ciężko pracującego Walijczyka Ambulans Obsługuje NHS Trust od wielu lat.

I napełnia mnie głębokim smutkiem, aby w końcu przyznać, że nie jestem pewien, jak długo będę mógł kontynuować tę rolę, którą kiedyś kochałem.

Kiedy wstąpiłem do służby, nie miałem złudzeń co do długich godzin i osobistej ofiary, która szła w parze z byciem sanitariuszem.

Chciałem mieć karierę, z której czerpałem przyjemność, taką, w której nie mogłem się doczekać pracy, wyzwać mnie, ale przede wszystkim dać mi satysfakcję z pracy.

Niestety, tak już nie jest i tak jak wielu moich fantastycznych kolegów zastanawiam się, kiedy powinienem zmniejszyć straty i poszukać zmiany kariery.

Zauważyłem, że moje warunki pracy z czasem stają się coraz gorsze i teraz, niestety, są one uważane za "normę".

Konsekwentnie spędzam dużą część mojego czasu siedząc poza służbami ratunkowymi z chorymi lub rannymi pacjentami i zmartwionymi członkami ich rodzin.

Wpływa to na mnie na wiele sposobów. Po pierwsze, nie uważam, że jest to częścią mojej roli członka służb ratownictwa medycznego (EMS).

Nie jestem pielęgniarką i nie czuję się w pełni przygotowana do pełnienia ról i obowiązków innego wysoko wykwalifikowanego pracownika służby zdrowia.

Jest tak pomimo płacenia za siebie, aby uzyskać dodatkowe kwalifikacje na studia wyższe, aby poszerzyć moją wiedzę kliniczną.

Po drugie, duża część mojego czasu spędzana jest na przepraszaniu i próbach usprawiedliwienia tej strasznej sytuacji.

Jestem wykorzystywany jako ilustracja dla pacjentów i rodzin, aby dać upust swojej złości, niepokojowi i niezadowoleniu.

Niedawno stało się to jeszcze bardziej widoczne, gdy znalazłem się w tej samej sytuacji, ale jako cywil, próbując uspokoić moich zmartwionych członków rodziny, gdy mój starszy ojciec był ciągle czekający poza pogotowiem ratunkowym (ED) w ambulansie.

Zarówno personel ED, jak i EMS wykonują fantastyczną pracę pod ogromną presją, co wydaje się być beznadziejną sytuacją.

Niejednokrotnie znalazłem członka personelu cicho płaczącego w śluzie lub toalecie, prawie pokonanego przez ogromne stresy związane z pracą, tylko po to, by otrzeć łzy i wynurzyć się, by znów spojrzeć na publiczność z troskliwym uśmiechem. To nie jest trwałe.

Podczas gdy czekamy poza ED, nie możemy uczestniczyć w dalszych rozmowach 999.

Jesteśmy tego świadomi i jest to jeden z najtrudniejszych problemów, z którymi borykam się osobiście.

Wiem wszystko dobrze z osobistego doświadczenia, beznadziejnej desperacji ratownika szybkiego reagowania (RRV), czekającego na scenie z bardzo słabym pacjentem.

Nienawidzę i obawiam się, że znajduję się w takiej sytuacji, chociaż zdarza się to często ostatnio i bardzo martwię się o moich kolegów, kiedy dzielą podobne doświadczenia ze mną.

Przesyła mi dreszcz wzdłuż kręgosłupa za każdym razem, gdy słyszę zdesperowane wezwanie od kontroli, transmitowane przez radio, błagające o dostępną załogę, ponieważ mają zagrażającą życiu pracę, która wymaga natychmiastowej reakcji, ale nie ma zasobów do wysłania.

Co jeśli to moja rodzina? Mam oczywiście szczerą nadzieję i modlę się, że to nie jest, ale jest to czyjaś rodzina, a fakt, że wiem, że są w tej sytuacji, której nieustannie się boję, nie daje mi żadnej ulgi.

Czuję się zdenerwowany, beznadziejny, zawstydzony, winny i zrozpaczony w swojej empatii.

Nie jestem już dumny z noszenia mojego munduru.

Czuję się całkowicie opróżniona, gdy rodzina i przyjaciele opowiadają mi o swoich doświadczeniach związanych z czekaniem na karetki pogotowia lub wstęp do ED.

Czuję, że krzyżują nas sposoby, w jakie jesteśmy przedstawiani w mediach i rosnący brak szacunku, którym teraz dysponujemy, co obraża zarówno mnie, jak i strach o moje bezpieczeństwo oraz moich kolegów.

Ta sytuacja stała się nie do zniesienia i to jeszcze przed podniesieniem kwestii konsekwentnie spóźnionych przerw w posiłkach, opóźnień i niskich zarobków.

Mogę tylko dotknąć tych tematów, jako akt zasiadania, aby napisać to, i właściwie odnieść się do wpływu, jaki moja kariera ma teraz na mnie, wstydzi się powiedzieć, zredukował mnie do łez.

Morale nigdy nie było tak niskie i obawiam się, że to zaraźliwe.

Nigdy nie spotkałem tylu nieszczęśliwych pracowników Oferty pracy, nie chcąc przychodzić do pracy, szukając pomocy medycznej i biorąc leki bezpośrednio na schorzenia z powodu warunków pracy.

Kiedy pracujesz z kolegą od 10 do 12 godzin prosto, kto walczy jako taki, oczywiście to wpływa na mnie, mój nastrój i moją odporność.

To potem zabieram ze sobą do domu. Moja rodzina była tak dumna z mojego zawodu i jako taka podjęła się poświęceń związanych z pracą.

Ale teraz, kiedy wracam do domu łzawiącego, wyczerpanego, sfrustrowanego i przygnębionego, widzę negatywne skutki, jakie na nich wywierają.

Obecna sytuacja mojej ukochanej pracy jako ratownika medycznego wpływa na mój nastrój, zdrowie, szczęście i życie domowe, muszę sobie zadać pytanie, czy naprawdę warto? ”

Źródło

Może Ci się spodobać