Co się stało z Ebola sierot w Liberii?

MONROVIA, 7 October 2015 (IRIN) - Więcej niż dzieci 5,900 z Liberii straciły jednego lub oboje rodziców na Ebolę. Niektórzy są z rodzicami, którzy przeżyli, inni znaleźli kochające domy z przyjaciółmi lub krewnymi, ale wielu pozostało osieroconych na ulicach lub trudno im przystosować się do nowego życia z rodzinami goszczącymi.

Siedząc poza jej dawnym domem, obecnie opuszczonym domem na obrzeżach stolicy Monrovii, 12-letnia Sarah przypomniała sobie dzień w sierpniu 2014, kiedy została wypisana z ośrodka leczenia eboli. Jej radość z przeżycia szybko została zmiażdżona, gdy dowiedziała się, że oboje jej rodzice ulegli wirusowi. Jako jedyne dziecko, była teraz także sierotą.

Po ponad 4,800 śmierci wirusa, Liberia została uznana za wolną od wirusa Ebola po raz drugi w zeszłym miesiącu i próbuje iść naprzód. Sarah jednak wciąż próbuje znaleźć swoje miejsce. Nie mogąc wyśledzić któregoś z jej krewnych, lokalna grupa adwokacka wyznaczyła ją rodzinie goszczącej.

"Przywieźli mnie ... żyć z tymi ludźmi, ale wcale nie jestem szczęśliwy" - powiedziała IRIN. "Siedzę tutaj, ponieważ moi opiekunowie, którzy są mi obcy, powiedzieli, że jeśli wrócę do domu, to mnie pokonają. Każda drobnostka, którą robię w domu, denerwuje ich. Naprawdę się boję i nie wiem, co robić. "

Sarah odmówiła zidentyfikowania swoich opiekunów, ale powiedziała, że ​​oprócz bicia, wołali jej nazwiska, a czasami nawet nie dawali jej jedzenia. Powiedziała, że ​​często wraca do swojego byłego domu, aby spać i uniknąć przemocy.

"Nie jestem już w szkole. Mieszkańcy, z którymi mieszkam, wysyłają wszystkie dzieci do szkoły, ale mnie nie wysyłają. Płaczę codziennie, myśląc o moich rodzicach. Naprawdę chcę odejść, ale nie wiem, gdzie iść. "

Tony *, X-latek, który ma bzika na punkcie futbolu, stracił swoich rodziców i dwie siostry w eboli.

Obecnie mieszka w sierocińcu na Buchanan Highway w wiejskiej Liberii i powiedział, że jego "przyjaciele" nazywają go "sierotą Ebola" i odmawiają zjedzenia z nim.

"To mnie denerwuje", powiedział IRIN. "Wiele razy unikają mnie i nazywają mnie imionami. Czasami chcę opuścić to miejsce, ale dokąd mam iść? "Zapytał. "Każdego wieczoru modlę się, aby Bóg pomógł mi przez to. Bolesne jest żyć takim życiem ".

Brak systemów wsparcia

CZYTAJ WIĘCEJ: IRIN NEWS

Może Ci się spodobać